PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9077}
7,4 3 944
oceny
7,4 10 1 3944
Rasputin. Ciemny sługa
powrót do forum filmu Rasputin. Ciemny sługa

Nieścisłości

ocenił(a) film na 9

Jest parę drobnych błędów jeśli chodzi o fakty. Rasputin zanim dotarł do Petersburga był już dosyć znany, najpierw założył sektę w swojej rodzinnej wsi w której był znany jako złodziej i woźnica, a potem pielgrzymował z licznymi dewotkami z którymi współżył. Miał żonę i z nią kilkoro dzieci, no i oczywiście masę nieślubnych. W filmie nie pokazano jak duży miał wpływ na rodzinę cara i politykę , a miał ogromny, to on głównie decydował kto może być awansowany a kto popadnie w niełaskę. Jusupow właśnie przez niego popadł w niełaskę i bodajże został zdjęty z stanowiska wojskowego, co też było przyczyną tego że go zamordował, a nie jak sugeruje film z przyczyn patriotycznych. Z tego co sobie przypominam przyczyną zgonu było utonięcie. Acha i rzeczywiście miał "wielkiego" , do dziś Rosjanie przechowują go w formalinie w jakimś muzeum :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No to naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Pan Alan sam wymyślił ten tekst ze służkami? No, to powiem ci jedno... On musiał mieć naprawdę poczucie humoru, skoro takie coś rzucił xD

kronikarz56

No tak, tak to było. I ci scenarzyści i reżyser też musieli mieć poczucie humoru, skoro to zaakceptowali. :D

kronikarz56

Ale tak, jak wcześniej wspomniałam, gdybym była jedną z tych służek i gdyby tak mnie Szeryf kazał przyjść do siebie na 10:30 albo na 10:45, to bym zrobiła minę pod tytułem: "Mam-co-do-tego-złe-przeczucia". Przynajmniej nie miałabym kłopotów z zachowaniem powagi, bo tak naprawdę byłabym przerażona. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

He he he. No, gdybyś myślała, że Szeryf naprawdę chce ci zrobić krzywdę, to cóż... Wtedy byś z całą pewnością miała cykora jak nic i nie musiałabyś udawać xD Ale tak czy inaczej chwała pana Alanowi, że rozbawił widzów swoimi żartami :)

kronikarz56

Nawet bym zapomniała, kto był autorem tych słów, po prostu wczułabym się w swoją rolę. :D Podpisuję się pod tym obiema łapami i ogonem bialego smoka szczęścia. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

He he he. No cóż, w takim wypadku byś się naprawdę bardzo mocno wczuła w swoją rolę i nawet nie musiałabyś niczego udawać. I potem by recenzja na twój temat była taka: "Doskonała aktorka, wspaniale wciela się w swoją rolę, jej udawany strach był zagrany doskonale" xD A więc oboje mamy takie samo zdanie w tej sprawie. Cieszy mnie to :)

kronikarz56

A potem w wywiadach na temat tego filmu dziennikarz by się mnie zapytał o tę scenę, a ja bym odpowiedziała: "Szczerze mówiąc, naprawdę w tamtym momencie bałam się Szeryfa. Taki był przekonujący, że nietrudno mi było zagrać strach. Zapewniam widzow, że gdyby im przyszło stanąć oko w oko z naszym filmowym Szeryfem, też odczuwaliby te same dreszcze strachu i i to samo niezbyt przyjemne uczucie w żołądku, jakie ja czułam podczas kręcenia tamtej sceny." :D I mnie to cieszy. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No to naprawdę by dziennikarze byli naprawdę zdumieni, że mogłaś się naprawdę przestraszyć Alana Rickmana w dzikiej wersji xD Wiesz, ponoć ten aktor, co grał niższego oraz mądrzejszego z bandytów w filmie "KEVIN SAM W DOMU" zadbał, aby Culckin (odtwórca roli Kevina) się go bał w scenach, gdzie powinien się bać. Dlatego na planie unikał chłopaka, by ten nie wiedział o nim zbyt wiele, bo przecież nieznane może budzić grozę xD

kronikarz56

Hehe. Na Youtubue jest filmik w którym Rupert Grint (jeszcze jako 11-letni Ron) opowiada, że Alan Rickman jest równie straszny, co Profesor Snape. Już sobie wyobrażam, co by nasz ulubiony aktor na to (znaczy się na moją i na Ruperta wypowiedzi) powiedział: "Ja straszny? Ech, bez przesady. Po prostu staram się wczuć w swoją postać." Mój komentarz: "Też racja, ale szczerze mówiąc, pan za bardzo czasami się wczuwa w swoją rolę." :D Aha, takie coś... :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Rozumiem. Więc 11-letni Rupert Grint uważał Alana Rickmana za dość przerażającego, że można się było go naprawdę przestraszyć? To ja ci powiem, że Alan musiał być niesamowicie przekonujący, skoro tak doskonale udało mu się go nastraszyć xD Wiesz, niektórzy aktorzy nieźle nastraszyli dzieciaki, z którymi grali w filmie. Tak się kończy zbyt dobre wczuwanie się w swoją rolę :)

kronikarz56

A ja ci powiem, że masz rację i że ja myślę podobnie. :D No, raczej. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Nawiasem mówiąc bycie takim przekonującym, że można dzieciaka, z którym się gra nastraszyć, to dopiero talent. Ciekawe tylko, czy potem Rupert Grint jednak polubił Alana Rickmana, gdy się nieco starszy zrobił? xD

kronikarz56

Chłe, chłe, chłe, oczywista oczywistość, że to kwestia talentu. :D Znowu zadajesz głupie pytanie. Pewnie, że go polubił. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, kwestia talentu. Co racja, to racja :) Wiesz, wolałem się upewnić, ale jak widzę chociaż Snape'a chyba nikt poza Dumbledorem nie lubił, to jego odtwórcę, Alana Rickmana, uwielbiali wszyscy z tego, co mówisz. To się dopiero nazywa mieć dwie twarze: filmową i prawdziwą.

kronikarz56

Tak jest. :) Zapomnaileś o Lily Evans, ona by ci nie wybaczyła tego, żeś o niej nie wspomniał. A Profesor Dumbledore rozumiał doskonale Profesora Snape'a, bo sam w młodości nieco pobłądził w życiu. Dopiero strata bliskich (znaczy się matki i siostry) otworzyły mu oczy na to, co zrobił. <myśli na głos> No ba, tylko tym, co pana Alana Rickmana nigdy nie znali, nawet z filmów, mógł być obojętny. A tak to ma on pokaźne grono fanów i fanek - nawet z Rosji. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, zapomniałem zupełnie o mamie Harry'ego Pottera, do której miłość motywowała Snape'a do działania na rzecz Jasnej Strony Mocy. I przy okazji jej zawdzięczamy fakt, że Snape ma twarz Alana Rickmana. Bez tego by się nie udało z tego, co mi mówiłaś :) He he he. Fanki z Rosji... Nie dziwię się. Po tym, jak fenomenalnie zagrał Rasputina...

kronikarz56

To raczej dzięki pani Rowling Profesor Snape ma twarz pana Alana. Chyba że miałeś coś innego na myśli... ;) E, te fanki może oglądały wcześniejsze filmy z panem Rickmanem. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Wiesz, to, że profesor Snape ma twarz Alana Rickmana zawdzięczamy dwóm paniom. Najpierw Lily Potter, którą Snape bardzo kochał. A potem Joanne Katherine Rowling, która wymyśliła ten wątek z Lily. Dzięki więc tym dwóm paniom, jednej prawdziwej, a jednej fikcyjnej zawdzięczamy to, że Alan Rickman użyczył swej twarzy najbardziej ponurej części ciała pedagogicznego Hogwartu xD Wiesz, bardzo to możliwe, że fanki z Rosji znały Rickmana z jego innych ról. Ale tak czy inaczej na pewno poznały jego kreację Rasputina.

kronikarz56

Wiesz co, chyba ci się kolejność pokręciła. Ani Profesor Snape, ani Lily Potter nie istnieliby, gdyby nie wymyśliła ich pani Rowling. :) I w sumie to dzięki niej i jej sugestiom Profesor Snape miał twarz pana Rickmana. :) No, na pewno. ;)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Nieważne. Fakt jest faktem, że twoja kochana imienniczka, która jest doskonałą pisarką, spisała się na medal tworząc tę postać w oparciu o role Alana Rickmana i potem zdołała przekonać naszego wspaniałego Szeryfa Jurka, by zagrał mrocznego nauczyciela w Hogwarcie. No, a co do Rasputina to muszę koniecznie obejrzeć sobie ten film z Rickmanem. Jestem pewien, że mi się spodoba równie mocno, co wtedy, gdy go widziałem po raz pierwszy.

kronikarz56

W rzeczy samej. :) Szkoda tylko, że potem uśmierciła Profesora Snape'a. Może on wreszcie by wprowadził "pax romana" między Ślizgonami i Gryfonami jako dyrektor Hogwartu. <westchnienie> Ja też muszę to zobaczyć. Ale przy niektórych scenach na pewno skopiuję minę Nostalgii Critica, gdy zobaczył Skałojada na rowerku. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Moja droga, ja tam akurat o śmierć Snape'a nie mam do niej żalu. Mam żal za śmierć Freda, Lupina, Tonks oraz Zgredka, a także Teda. No cóż, przegięła ze śmiercią tych dobrych postaci, naprawdę mocno przesadziła. He he he. Wiesz, co ci powiem? Doskonale wiem, na jakiej sceny filmu "RASPUTIN" zrobisz minę Nostalgii Critica. Mianowicie wtedy, gdy Razuś tańczy na stole i pokazuje paniom... Że jest prawdziwym maczo xD

kronikarz56

Wiesz, ja z początku miałam żal do niej tylko o uśmiercenie Freda, Tonks, Lupina i Zgredka. Teraz to myślę tak, że skoro koniecznie chciała uśmiercić Profesora Snape'a, to dlaczego zginął w taki okrutny sposób, mógł zginąć jak wojownik, a nie jak męczennik. Dziś przeczytałam ostatnie rozdziały "Insygniów Śmierci" i wyznam ci szczerze, z ręką na sercu, że po lekturze rozdziałów "Czarna Różdżka" i "Opowieść Księcia" miałam łzy w oczach. Wiesz, przykro mi się zrobiło po tych rozdziałach, bo pomyślałam o wspaniałym odtwórcy roli Profesora Snape'a. A czytanie tych rozdziałów było dla mnie jak katharsis. <westchnienie> Nie tylko na tej, złociutki, nie tylko na tej. :D Swoją drogą, jak nasz Mistrz mógł takie odważne sceny zagrać i nie czuć się przy tym... hm... dziwnie? :O

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No cóż, ja miałem łzy w oczach np. po obejrzeniu anime "SKARBCZYK NAJPIĘKNIEJSZYCH BAJEK" w odcinku o dziewczynce z zapałkami. Albo przy anime "KOT W BUTACH" z 1992 r, gdzie bohaterowie też spotkali dziewczynkę z zapałkami i ona na końcu umarła. Ale oboje widzieliśmy to anime i oboje płakaliśmy na nim. Albo płakaliśmy na śmierci d'Artagnana w filmie "CZŁOWIEK W ŻELAZNEJ MASCE" z 1998 r. A ja mam łzy w oczach, gdy np. w powieści Dumasa ojca "WICEHRABIA DE BRAGELONNE" muszkieterowie jeden po drugim umierają. Zwłaszcza, gdy ginie Portos. Więc doskonale cię rozumiem. He he he. No cóż... Ostatecznie nie pokazali, jak dokładnie Rasputin odkrywa przed kobietami dowód na to, że jest mężczyzną xD Bo kamera tego widoku nie pokazała xD Ale cóż... W sumie ja bym się czuł mimo wszystko nieco zażenowany z powodu tej sceny. Ale ja jestem amatorem, a on Mistrzem :)

kronikarz56

A ja ryczałam jak wół, jak w "Zakochanym kundlu" powóz potrącił tego biednego Lorda. To chyba pamiętasz, nie? No i zawsze beczę jak owca przy scenie śmierci Artaksa, czy to w książce, czy w filmie. Rzadko płaczę przy czytaniu książki albo oglądaniu filmu, ale jak ryczę, to nie ma bata. A to że spłakałam się jak bóbr przy rozdziałach "Czarna Różdżka" i "Opowieść Księcia", to powinno być zrozumiałe, bo po pierwsze - przypomniały mi się sceny z filmu, a po drugie - pomyślałam o naszym Mistrzu. <westchnienie> Teraz mówisz, że nie pokazali, a przedtem powtarzałeś jak papuga, że była taka scena. To w końcu była czy nie? Bo podejrzany zaczyna się plątać w zeznaniach. :D I nie o ciebie pytam, tylko się zastanawiam na głos nad naszym Mistrzem. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Pamiętam doskonale, jak płakałaś na bajce "ZAKOCHANY KUNDEL", a myślisz, że ja nie płakałem razem z tobą pomimo tego, iż wiedziałem doskonale, że on jednak przeżyje? No cóż, mamy więc podobnie. Ja jestem facetem, ale nie wstydzę się powiedzieć tego, że czasami płaczę na filmach lub na książce mi się to też zdarza :) Nie rozumiesz. Więc wyjaśnię to łopatologiczne <bierze do ręki łopatę> Aha! Zbyt dosłownie? Dobra, więc zrobię to słowami <odkłada łopatę> Alan Rickman w filmie "RASPUTIN" w jednej scenie tańczy na stole, po czym rozpina spodnie i... Dalej nie pokazali, bo kamera z jego spodni przeniosła się na rozkwiczane panie xD Już rozumiesz? xD

kronikarz56

Ty widziałeś to wcześniej, ja dopiero pierwszy raz. Ale tak czy inaczej, za każdym razem nas ta scena wzrusza. Prawdziwy facet powinien umieć płakać i nie powinien się tego płaczu wstydzić. :) Hehe, rozwaliłeś mnie z tą łopatą. :D Aha, już wiem, dlaczego te panie kwiczały. "Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie." :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, ja podobnie uważam. Prawdziwy facet nie powinien się wstydzić tego, że umie się na filmie wzruszyć. Nawiasem mówiąc pamiętasz bajkę "KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I SIEDMIU KRASNOLUDKÓW" Disneya? A konkretnie to scenę, jak krasnoludki płaczą po tym, jak Śnieżka zapadła w sen? Ja na tej scenie prawie zawsze płaczę. Ja wiem, że ona się obudzi i będzie szczęśliwa, ale... Gdy widzę zrozpaczone krasnale nie umiem nie płakać. Rozumiesz me uczucia? :) He he he. No widzisz, ja też umiem wymyślić zabawny żart xD Już rozumiesz i się dogadaliśmy oboje. He he he. No i w sumie trudno się tym paniom w filmie dziwić, że kwiczały, kiedy Rasputin pokazał im, jakim jest mężczyzną xD

kronikarz56

No, pamiętam. A najbardziej to płakał Gburek. Ten udawał twardziela, ale najbardziej się rozryczał, gdy Śnieżka zapadła w letarg. Trudno tego nie zapomnieć. I ciężko ciebie nie zrozumieć. :) No, widzę. "Zobaczyłam", cytując Duffy'ego, który dostał po dziobie, pamiętasz w jakiej scence. :D No tak. Tylko jak na mój gust, ten kwik wydaje mi się trochę sztuczny. Jakby ktoś stał za plecami Rasputina z tablicą z napisem: "Zbiorowy kwik", jak to robią w sit-comach, kiedy publiczność albo się śmieje na zawołanie, albo inaczej reaguje. Wiesz, nawet w "Shreku" takie coś z tymi tabliczkami było, gdy Fiona miała brać ślub z Farquaadem. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, najwięcej płakał Gburek, ten twardziel, który ponoć wręcz nie cierpiał Śnieżki i uważał, że nie powinna ona z nimi zamieszkać, a tu proszę, najbardziej się o nią martwił i najwięcej po jej stracie cierpiał i najwięcej się cieszył, gdy Królewicz ją obudził. Cieszę się, że mnie rozumiesz :) He he he. Pamiętam tę scenę, jak Duffy'emu odpadł dziób, gdy dostał od żony, ale sam chciał. Po co się żenił dla pieniędzy? xD He he he. Doskonale pamiętam tę scenę, jak Fiona wychodziła za lorda Farquaada i te tabliczki trzymano, by ludzie w kościele wiedzieli, jaką mają reagować xD No, ale myślisz, że tak samo było podczas kręcenia tej sceny w filmie "RASPUTIN"? xD

kronikarz56

No właśnie. :) Tak, ale Duffy w końcu zmądrzał i postawił na godność osobistą - choć raz w życiu. :D Ja też, właśnie dlatego ją przywołuję, choć bardzo dawno temu to widziałam. :D Nie, wcale tak nie myślę. Tylko po prostu ten kwik tych dam wydaje mi się taki sztuczny, jak reakcja publiczności w studiu sit-comów. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, a więc mnie doskonale rozumiesz, kiedy mi się łzy na oczy cisną, kiedy widzę rozpacz w oczach takiego twardziela jak Gburek. Na serio, taki twardziel, a nie wahał się płakać. To się nazywa być prawdziwym facetem :) He he he! Duffy był po prostu boski. Wiem, ze wredny i pazerny na kasę jest, ale zaimponował mi, jak postawił zamiast na kasę, to na godność osobistą. He he he. No, może z tym kwikiem tych pań przesadziłem, ale przecież wiadomo, że panie były zachwycone tańcem Rasputina xD

kronikarz56

No właśnie. :) Mnie też wtedy wyjątkowo zaimponował. :D Tańcem... i nie tylko... :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Wiesz, a co do wzruszania się na bajkach z nowych filmów animowanych to zawsze płaczę na bajce "MÓJ BRAT NIEDŹWIEDŹ", zwłaszcza jak Kenay wyjawia Kodzie, że to on był myśliwym, który zabił jego mamę. I jeszcze ta smutna piosenka wtedy leci. Jak można nie płakać na tej scenie? Jedna z najbardziej dramatycznych scen w bajce Disneya. Nic dziwnego, że Nostalgia Critic powiedział, że Disneya jest porypany i żadna wytwórnia nie nakręciła tylu scen łez i grozy, co oni, a ponoć Disneya to świat radości i szczęścia xD No, ale z drugiej strony o szczęście i radość trzeba w świecie Disneya sobie powalczyć. Poza tym Disney pięknie łączy ze sobą radość, łzy, grozę oraz przesłanie dla małych i dużych.

No, a wracając do Rasputina to naprawdę też wielki z niego twardziel był, bo przecież inny na jego miejscu by dawno zginął od tego, czym go zaprawili zamachowcy, a ten nie... Jeszcze żył i dopiero przerębel go załatwił.

kronikarz56

Ba, dokładnie. :)

Tak. Ale ja nie o tym, czym on imponował - w pewnym sensie. Tak czy inaczej, też z niego był potwór - w sensie, że twarda sztuka nie do zdarcia. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie. W sumie ciekawi mnie, czy gdyby Don Bluth nie nakręcił filmu animowanego "ANASTAZJA", to czy wytwórnia Disneya wykorzystała taki pomysł? I czy wtedy Rasputin też byłby czarnym charakterem? Bo moim zdaniem oba pytania mają twierdzącą odpowiedź :)

He he he. A mnie zaimponował on czymś innym, ale z powodu przyzwoitości wolę nie mówić, czym mi on zaimponował, choć pewnie się tego sama łatwo domyśliłaś, prawda? :)

kronikarz56

A moja odpowiedź na oba pytania brzmi - "Nie wiadomo". ;)

Myślimy o tym samym. Bo mi zaimponował także tym, o czym ty mówisz, że ci zaimponował. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

A ja bym odpowiedział ci śpiewająco "Tego dzisiaj nie wie nikt", tak samo, jak Ryszard Lwie Serce zwiał z arabskiego pudła xD

Mówisz poważnie? Razuś ci tym samym zaimponował, co mnie? Nie wiedziałeś, żeś taka niegrzeczna xD

kronikarz56

"Nie wiadomo", to znaczy tyle samo co: "Tego nie wie nikt". :D O, widzę, że mnie cytujesz. Miło mi, miło mi. :D

No raczej. :D Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Wiem doskonale, co znaczy "Tego nie wie nikt". Ale tak czy inaczej zacytowałem cię, ponieważ strasznie mi się spodobała twoja wypowiedź na Nonsensopedii i cóż... Co tu dużo mówić, jest naprawdę świetna, a prócz tego na temat :)

Możliwe, że wiele rzeczy jeszcze o tobie nie wiem, ale mam nadzieję, że się dowiem... Podobnie jak o Alanie Rickmanie się dowiem jak najwięcej. Ostatnio jakoś coraz bardziej mnie fascynuje ten człowiek.

kronikarz56

A, dziękować, dziękować. :)

Ba, mnie też coraz bardziej fascynuje nasz drogi Idol. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

A nie ma za co. Cytuję ciebie, bo strasznie mi się podobają twoje wypowiedzi. Niektóre z nich zaś rozbawiły mnie do łez, nawet nie wiesz, jak bardzo :)

No proszę, a więc mamy oboje podobne zainteresowania. Coraz więcej nas ciekawi jego osoba. Nasz drogi idol. Sam bym lepiej go nie nazwał :) Wiesz co? Wielu nastolatków ma swoich idoli, ale moim zdaniem wielu tych idoli nie jest wartych bycia idolami. Młodzi ludzie powinno mieć za idoli kogoś takiego jak Alan Rickman.

kronikarz56

Wiem, wiem. :)

Idol przez wielkie I. No i Autorytet przez wielki A. Bo dla swych młodych kolegów, zwłaszcza tych z filmów o Harrym Potterze, był wielkim autorytetem, i to nie tylko w dziedzinie aktorstwa. :) Masz absolutną rację. Wiercik by powiedział: "Słusznie, słusznie". :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Jak dla mnie dobry cytat zasługuje na to, aby go cytować często bez względu na to, kto jest jego autorem, nie sądzisz :)

Masz rację. Idol przez duże I oraz Autorytet przez duże A. Nie ma dwóch zdań. Mówisz, że on największym idolem, jak również autorytetem był dla swoich młodych kolegów z planu filmów o Harrym Potterze? Pewnie musiał być dumny, że go tak cenią i starał się im dać dobry przykład. Naprawdę bardzo miło mi się to wszystko czyta. Pomyśleć, że zagrał tak skutecznie kilka mrocznych postaci, a był człowiekiem o złotym sercu.

kronikarz56

Też tak sądzę. Gdybym tak nie sądziła, to nigdy bym tych dobrych cytatów nie powtarzała jak papużka. :D

Dokładnie. I udzielał się w akcjach charytatywnych także na rzecz dzieci. Dobre, co? To tylko świadczy o tym, jaki święty był z niego człowiek. :) To fakt nie lekrama. Przekonująco grał mroczne postacie, że można się go było bać, a prywatnie to był anioł nie człowiek.

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Dobre powiedzenia można cytować w nieskończoność, nie sądzisz? Ja przykładowo często cytuję teksty pingwina Skippera, które są tak rozbrajające, że umieją mi poprawić zawsze humor :)

No proszę, to jeszcze kolejna ciekawostka. Nie ma co, po prostu aż uśmiech mi się na twarzy pojawia, kiedy mi to piszesz. Nie ukrywam, że jestem tym, co mi napisałaś bardzo zachwycony. Jak on to robił? Na ekranie umiał być diabłem wcielony, a w życiu prywatnym aniołem? Mówię ci, to się dopiero nazywa mieć podwójną osobowość: aktorską i prawdziwą :)

kronikarz56

No, tak sądzę. Ja na przykład uwielbiam cytować teksty Szeryfa z Nottingham, choć jego czarny humor powala na łopatki, jak napisałam w swoim opisie do oceny tego filmu. :)

Ja też jestem tym mile zaskoczona. Nie zawsze był na ekranie "diabłem wcielonym, uosobieniem zła", raz zagrał anioła, ale takiego niezbyt fortunnego. Natomiast w życiu naprawdę był aniołem. Teraz pewno też ma anielskie skrzydła i aureolkę. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Jak lubisz zabawne testy, to teraz coś ciekawego powiem, moja droga. W scenie ostatecznego pojedynku Robina i Szeryfa ten pierwszy obcina mieczem nieco włosów Szeryfowi. Chciał mu obciąć głowę, ale nie wyszło, bo Jurek się uchylił. I wtedy Robin mówi z kpiną "Jeśli będzie trzeba, obetnę ci wszystkie członki". Wtedy Szeryf łapie Marion, całuje ją w usta i mówi "Jeden członek mi będzie dzisiaj potrzebny", a Marion za to go przypala świeczką. I co ty na to? xD

A więc oboje jesteśmy zaskoczeni w sposób pozytywny, co mnie bardzo cieszy. Wiesz, naprawdę trudno mi było uwierzyć, że aktor grający takie groźne i ponure role mógł być wesoły do końca swoich dni. Miłe zaskoczenie.

kronikarz56

Phi, tak się książkowo mówi na części ciała, więc mnie tym nie rozwaliłeś, wprost przeciwnie. Ale cóż, skoro głodnemu chleb na myśli... :>

No, ba. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Ale czy nie wydaje ci się zabawne, jak Marion przypaliła Szeryfa zaraz po tym, jak ten powiedział Robinowi coś tak bardzo niegrzecznego i związanego bezpośrednio właśnie z jej szacowną osobą? xD To wyglądało tak, jakby chciała go ukarać za te jego niegrzeczne myśli względem niej xD

Tylko naprawdę ciekawi mnie, czy widzowie utożsamiali pana Alana z jakiegoś jego rolami, zwłaszcza tymi złymi? Nie wiesz może, czy tak właśnie było?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones