PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9077}
7,4 3 944
oceny
7,4 10 1 3944
Rasputin. Ciemny sługa
powrót do forum filmu Rasputin. Ciemny sługa

Rola Rickman'a jak zwykle genialna , nic dziwnego , że dostał za nią Złotego Globa...(tyle , że on powinien za każdą role dostawać nagrody) ale niestety nie wszyscy dostrzegają jego talent pośród tych wszystkich lalusiów i mięśniaków...eh...

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

He he he. Naprawdę rozbawiłaś mnie teraz. No dobrze, a więc po prostu napiszę tak: Alan to był Wielki człowiek przez duże W. To już brzmi chyba lepiej nieprawdaż? :)

Nawiasem mówiąc przypomina mi się ta parodia "WŁADCA PIERŚCIONKA", jak czarodziej Am Gandi (parodia Gandalfa) miał konia Hansa Petera (parodia Cienistogrzywego) i cóż... Frido (parodia Froda) wkurzył się na tego konia, bo go z siebie zrzucił i Frido powiedział "Do niczego ta szkapa się nie nadaje. Możecie z niej zrobić co najwyżej salami" i koń się obraził i uciekł. W sumie Szeryf to mógłby samo powiedzieć o swoim koniu i wtedy zabawne by było, gdyby ten koń mu potem zwiał, a wcześniej zrzucił go z siebie xD

kronikarz56

No, zdecydowanie lepiej. :)

Hehe, ale ty masz pomysły... Niczego sobie, słowo daję. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

A wiesz, mi się aż chcę tutaj zacytować "PANA TADEUSZA", gdy tam parę osób mówiło o Napoleonie "Wielki człowiek, a w kapocie? Ja myślałem, że wielcy ludzie chodzą w złocie". I można by podobnego coś powiedzieć o Alanie, bo przecież wielki człowiek, a się nie wynosił ponad innych.

A nie! Przepraszam! Mała pomyłka! Ten koń się nazywał Jean Pierre, ale Frido go złośliwie nazwał Hans Peter, co w sumie na jedno wychodzi, bo oba te nazwy oznaczają jedno i to samo xD Ale tak czy siak Szeryf mógłby powiedzieć o swoim koniu to samo "Nadajesz się tylko na salami" i koń by obrażony go z siebie zrzucił i uciekł. A właśnie! Przypomniała mi się ta bajka "TRZEJ MUSZKIETEROWIE", gdzie każdy z bohaterów miał zwierzaka giermka. I tam w tej bajce Milady wsiada na konia (który się okazuje być dawnym koniem d'Artagnana) i gdy ten nie chce ruszyć, woła zła "Ruszaj, ty nędzna szkapo, bo cię przerobię na kiełbasę!!!" xD

kronikarz56

No właśnie. Gdyby to było możliwe, to można by wnioskować o uznanie go błogosławionym, a nawet świętym. :)

Jean Pierre czy Hans Peter, wszystko jedno, bo i tak po polsku to jest Jan Piotr. A że przechrzcili go po francusku czy po niemiecku... :D Hehe, rozwaliłeś mnie tym, słowo daję. :D

joanna_kordus

Właśnie mi wpadła do głowy błyskotliwa odpowiedź konia Szeryfa na słowa: "Nadajesz się tylko na salami!" Rżenie i napis na dole ekranu: "Jaja sobie robi..." :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Racja, w sumie było mało takich wspaniałych osób jak on, więc nie dziwię ci się, że miałabyś taki pomysł. W sumie aż mi się przypomniał biskup Hereford każący podczas mszy modlić się ludziom za wspaniałego ich obrońcę i opiekuna - Szeryfa Jurka xD

He he he. W sumie racja, że przecież Hans Peter i Jean Pierre to jedno i to samo, czyli Jan Piotr. Tak czy inaczej koń o tym imieniu ponoć nadawał się tylko na salami xD W sumie zabawnie by to było, jakby Szeryf tak obraził swego konia, za co koń by go z siebie zrzucił i uciekł urażony i mógłby tak zrobić, jak mówisz - powiedzieć w swoim koński języku "Jaja sobie robi" xD

kronikarz56

E, ale ja mówię o odtwórcy roli Szeryfa Jurka, a nie o nim samym. :) A ciekawe, co by zrobił Szeryf Jurek, gdyby odkrył, że ktoś na tej mszy sobie przysnął? :D

W sumie to błąd logiczny, bo salami robi się z osła, a nie z konia. A żaden koń by sobie nie życzył, żeby zniżać go do poziomu osła. :D Ale by to było. Szeryf Jurek by się potem zbierał z ziemi, klnąc na czym świat stoi. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Wiem doskonale, o kim mówisz. Nie widzisz, że sobie żarty stroję, moja droga? xD Tak czy siak moim zdaniem Szeryf Jurek w takiej sytuacji by się na pewno nieźle wkurzył i pokazałby, co to znaczy wkurzać go :)

No wiem o tym, że salami się robi z osła, ale koń też może iść na mięso, o czym się przekonali trzej muszkieterowie, gdy w jednej scenie jedli swoje własne konie, które musieli sprzedać za długi karczmarzowi w oberży, gdzie mieli pokoje :) Ale wyobraź sobie, że koń ucieka Jurkowi, zaś ten się za nim drze "Niech ja cię dorwę, ty nędzna szkapo! Przerobię cię na kiełbasę!" xD

kronikarz56

A ja to nie żartuję? :D O, z pewnością. Aż by się kurzyło. :)

Wiem, że koń może iść na mięso, ale akurat nie na salami. :) Wyobraziłam to sobie. O mało nie rozwaliłam głową biurka ze śmiechu. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

He he he. Wiem doskonale, że takie osoby jak Szeryf Jurek lepiej jest nie drażnić. Wiesz co? Przypomina mi się tekst Nostalgii Critica. W jednym filmiku, gdzie zrobił ranking najlepszych czarnych charakterów w bajkach Disneya, kpił sobie z Diaboliny z bajki "ŚPIĄCA KRÓLEWNA". Potem pokazują scenkę, jak Diabolina rzuca zaklęcie i buch! Critic ma zamiast głowy wielką czachę z której wyrastają dwie inne, wielkie czachy. Wtedy Critic mówi "Taka myśl mnie naszła. Powstrzymanie się od obrażania władców ciemności pozwoli nam bezpiecznie kontynuować życie" xD

Aż tak cię rozbawiłem tymi groźbami, jakie by rzucał Szeryf pod adresem swego nieposłusznego konia? xD A właśnie coś mi przyszło do głowy. Szeryf mógłby w obecności Mortianny powiedzieć "Kochałem tego konia!" (tego, co mu go Robek ukradł), a Mortianna z irytacją "Tak! Wszyscy kochaliśmy tego konia! Myślisz, że teraz tylko ty cierpisz?!" xD To przeróbka tekstu z serialu "PINGWINY Z MADAGASKARU", ale tam było "To auto", a nie "Tego konia" xD

kronikarz56

Opowiadałeś mi to już kiedyś. :D

Aż tak. :D Błagam, to brzmiałoby tak, jakby gosposia Natalia przygadywała Ojcu Mateuszowi. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No wiem, mówiłem ci o tym, ale chyba przyznasz, że to jest naprawdę zabawne i doskonale pasuje do Szeryfa Jurka, czyż nie? Wiem, on nie jest władcą ciemności, ale... w końcu chciał być władcą i stał po Ciemnej Stronie Mocy xD

He he he. W sumie to tak, ale przecież Ojciec Mateusz ma anielską cierpliwość do Natalii, z kolei Szeryf by się wściekł na takie dogadywanie Mortianny :)

kronikarz56

No raczej. :D

Czy ja wiem... Czasami jednak się jej słuchał. ;)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Nawiasem mówiąc wyobrażam sobie Szeryfa Jurka jako jakiegoś lorda Sithów. Muszę powiedzieć, że wygląda w takiej kreacji nad wyraz dostojnie, jeśli nie jeszcze lepiej :)

No owszem, czasami się jej słuchał. Zwłaszcza wtedy, kiedy Mortianna podsunęła mu myśl, aby poślubił Lady Marion i osadził na tronie Anglii spłodzone z nią dziecko płci męskiej. Jego mina, jaką wtedy zrobił przypomniała mi bajkę Disneya "ALADYN", gdzie Dzafarowi jego papuga Jago podsuwa pomysł, aby poślubić Dżasminę i osiąść na tronie jako sułtan. Dżafar wtedy mówi "Poskromić złośnicę i zostać sułtanem? Ten pomysł ma zalety" xD

kronikarz56

Ciekawe, jak by się sprawdził jako Hrabia Dooku albo Generał Grievous... :)

Heh, a co by się stało, gdyby tego syna urodziła mu któraś ze służek? A Lady Marion urodziła córeczkę? Nikt nie pomyślał o takich opcjach, a przecież te też trzeba było wziąć pod uwagę. :> No, teraz toś mnie rozbawił na całego. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Jako Generał Grievous moim zdaniem nie miałby wiele pola do popisu, bo przede wszystkim komputerowo by tworzono jakoś jego postać - w końcu generał miał prawie wszystkie części ciała mechaniczne. A jako hrabia Dooku to by już miał doskonałe pole do popisu, ale cóż... Christopher Lee też był genialny :)

W sumie masz rację. gdyby Lady Marion urodziła córkę, to Szeryf powinien być na to przygotowany i mieć w zapasie syna zrodzonego ze służki :) He he he. No, a jakże? Jestem po prostu dowcipny. Ale na serio Dżafar tak powiedział w bajce Disneya :)

kronikarz56

No tak. :)

Ale w tym problem, że służki by nigdy nie poślubił, bo to byłby mezalians. AUĆ! :> Ale tekst wzięli chyba z Szekspira. Jeśli mnie pamięć nie myli, Szekspir napisał właśnie taką sztukę pod tytułem "Poskromienie złośnicy". :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Jednak powiem ci tak, gdyby jednak mieli zastąpić nagle pana Christophera Lee innym aktorem, to właśnie Alan Rickman byłby najlepszy. Wielka szkoda, że obaj panowie już nie żyją, choć pan Lee to już przeżył naprawdę bardzo wiele lat i w sumie starość go zabiła, czyli to, co zabija wszystkich zdrowych ludzi. A biedny Alan jeszcze by co najmniej 30 lat mógł pożyć. Biedny człowiek.

He he he. A kto by mówił o poślubieniu służki? Ona by tylko musiała oddać dziecko urodzone Szeryfowi Lady Marion i Lady Marion by udawała, że urodziła syna, a służce dostałaby się nic nie przydatna (zdaniem Jurka) córka. Kapujesz już, o co mi chodzi? Owszem, masz rację. To właśnie Szekspir napisał komedię "POSKROMIENIE ZŁOŚNICY".

kronikarz56

No tak... Ale się panowie spotkali na premierze filmu "Alicja w Krainie Czarów". Bo uważ, że Pan Christopher Lee podstawiał tam głos temu smokowi Jabberlakowi (czy jak się on tam zwał). Jak widziałam ich zdjęcie na IMDB, pomyślałam sobie: "No nieźle... Dwóch Rasputinów raz się spotkało". Tak sobie pomyślałam, bo dokładnie na 30 lat przed Panem Alanem to właśnie Pan Christopher zagrał Rasputina. Choć film z Panem Lee nosił pełny tytuł "Rasputin szalony mnich", a z Panem Rickmanem "Rasputin. Mroczny sługa przeznaczenia". Jak na mój gust, jedno i drugie brzmi dość groźnie. :)

Ano, chyba że tak. To byłoby całkiem niezłe wyjście z tej ciekawej sytuacji. :) Nawet był taki film pod tym samym tytułem, jeśli się nie mylę. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Aha... Ano tak, zupełnie o tym zapomniałem. No to rzeczywiście to musiał być zabawny zbieg okoliczności, kiedy to dwóch Rasputinów naraz się spotkało na ekranie. Nieźle, naprawdę nieźle. Wiesz co? Coś mi mówi, że pan Lee zagrał Rasputina w wersji, która bardziej niż film historyczny przypomina zdecydowanie klasyczny horror, mam rację, czy się mylę? Z kolei Alan grał w filmie historycznym, ale obie wersje muszą być super, bo ci dwaj panowie to geniusze kina :)

No widzisz? I kto teraz nie czyta ze zrozumieniem, co się pisze do niego, Tępe Dziecię? xD Tak, był taki film "POSKROMIENIE ZŁOŚNICY". W rolach głównych wystąpili Elizabeth Taylor oraz Richard Burton, czyli wiesz kto? :)

kronikarz56

Bo ja wiem? To raczej tytuł "Rasputin. Mroczny sługa przeznaczenia" sugeruje, jakoby to miał być horror. Tak czy siak, jeden i drugi film to arcydzieła, a obaj odtwórcy to Arcymistrzowie sztuki aktorskiej. :)

Dziecię, Dziecię... Jesteś młodszy ode mnie, a zachowujesz się, jakbyś pożarł wszystkie rozumy świata. Uważaj, bo naprawdę ciebie zgłoszę do administracji. :P Tak, wiem, Juliusz Cezar i Kleopatra. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No właśnie, tytuł ten mówi sam za siebie, a przy okazji jeszcze pamiętajmy o jednej, ważnej rzeczy. Christopher Lee grał hrabiego Draculę w serii horrorów, a polował na niego Peter Cushing grający profesora Abrahama Van Helsinga. Pan Peter to nawiasem mówiąc gubernator Tarkin z "NOWEJ NADZIEI". Pamiętasz go może? No, ale do rzeczy. Jeśli Christopher Lee zagrał Draculę i to w niejednym filmie, to cóż... Film o Rasputinie z nim w roli głównie, do tego mający taki tytuł, może sugerować, że mamy do czynienia z horrorem :)

Jestem młodszy tylko o kilka miesięcy, to nic nie znaczy. A poza tym wyjaśnij mi jeden paradoks. Dlaczego, jak ja to mówię, to jest źle, a jakby to mówił Alan Rickman, to by było dobrze? :) No właśnie nie, kochanie! Pomyliłaś się. Elizabeth Taylor grała Kleopatrę, tak... Ale Richard Burton nie grał Juliusza Cezara w filmie "KLEOPATRA" z Lizz. On grał w tym filmie... Marka Antoniusza. Cezara grał Rex Harrison.

kronikarz56

Uch, to naprawdę bomba nie z tej ziemi. :)

Bo Pan Alan Rickman był starszy i mądrzejszy, no i jego słuchałabym się bardziej nawet niż własnych rodziców. On to miał dopiero autorytet. Że już nie wspomnę o doświadczeniu. A ty? Tobie brak i autorytetu, i doświadczenia, no i za młody jesteś. :) E, byłam blisko. Tak Rzymianin i tak Rzymianin. Poza tym też był bardzo blisko Kleopatry. ;)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Właśnie, moja droga. Nawiasem mówiąc aż mi się śmiać chcę, gdy sobie pomyślę, że gubernator Tarkin polował na hrabiego Dooku xD Bo przecież obaj ci panowie grali w "GWIEZDNYCH WOJNACH", choć każdy w innej trylogii i nie spotkali się na planie :)

Rozumiem. No cóż, to naprawdę spory argument za tym, abym nie mówił tak do ciebie, jak nie lubisz, abym nie stracił twego lubienia mej osoby. Tak czy siak jesteś urocza, a ja jeszcze zyskam w twoich oczach wielki autorytet :) Owszem, byłaś naprawdę blisko, choć mojej mamie bardziej się podobał Rex Harrison niż Richard Burton. A tobie? :)

kronikarz56

Tak, to rzeczywiście niezła jazda. :D No tak. :)

To może być naprawdę niełatwe. :) Jeśli o mnie chodzi, to trudno mi zdecydować. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Naprawdę niezła jazda i to lepsza niż podczas wyścigów Boonta na planecie Tattoine w "MROCZNYM WIDMIE". Musisz przyznać, że to było naprawdę zabawne, kiedy gubernator Tarkin poluje na hrabiego Dooku :) Bo przecież w "GWIEZDNYCH WOJNACH", choć nigdy się nie spotkali, to jednak obaj byli po tej samej stronie :)

Spokojnie, moja droga. To, że nie jest to łatwe zadanie jeszcze bardziej mnie nakręca xD Tak czy siak naprawdę obaj panowie, których wymieniłem, mieli swój urok osobisty :)

kronikarz56

I przyznaję to, owszem. :) No tak. Chociaż Dooku był kiedyś rycerzem Jedi, który przeszedł na Ciemną Stronę Mocy. W Nonsensopedii nabijają się, że Dooku jest przykładem na to, że na naukę nigdy nie jest za późno. :)

Aha. :D To prawda. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

To prawda, Dooku był kiedyś Jedi, ale przeszedł na Ciemną Stronę Mocy i został Sithem. He he he. Przeczytałem ten artykuł na Nonsensopedii i mówię ci, rozwalił mnie on do łez. Naprawdę strasznie się na nim uśmiałem. Nie ukrywam, jest po prostu boski. Ten, co go stworzył ma wielkie poczucie humoru :) Ale w sumie mają rację, na naukę nigdy wszak nie jest za późno :)

No widzisz sama. Rex Harrison oraz Richard Burton mieli naprawdę urok osobisty i mogli się podobać kobietom, choć każdy z nich był innym rodzajem amanta :)

kronikarz56

Mnie osobiście rozwaliło to, jak napisali, że Ksieżniczka Leia zabiła Jabbę Hutta z zemsty za to, że jej opinia została zszargana. :D Tak, osoba, która tworzyła ten artykuł ma boskie poczucie humoru. :)

Dokładnie. Jeszcze dodać do tego ich klubu naszego Maestro i voila. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Czytałem i muszę powiedzieć, że mnie także to rozbawiło, choć najlepsze było to, co napisali o rasie Wookie. Napisali, że nieważne, w co z nimi grasz, należy zawsze pozwolić im wygrać, chyba że chce się chodzić bez rąk xD

No cóż... Jak tak sobie o tym, co mówisz myślę, to w sumie masz rację. Alan Rickman doskonale pasuje do takiego grona amantów kina :)

kronikarz56

Albo te odgłosy Wookiech a 'la ryk orangutanów... :D

No ba. Sądząc po ilości jego fanek na samym Facebooku... ;)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No dokładnie tak. Ludzie mają poczucie humoru. Naprawdę rozbawiło mnie, co tam przeczytałem o "GWIEZDNYCH WOJNACH". Ciekawe, czy fankom Alana Rickmana by się spodobało to, co napisałaś na Nonsensopedii na temat Szeryfa Jurka. Coś mi wszak mówi, że byłyby zachwycone i śmiałyby się. Przynajmniej niektóre :)

Widziałem niedawno zdjęcie na facebooku o czterech amantach kina amerykańskiego i napisałaś, że zapomnieli wspomnieć, iż to są żyjący amanci. Wśród nich był Liam Neeson, który podoba się mojej mamie :)

kronikarz56

Ja też się zdrowo uśmiałam, czytając ten artykuł o "Gwiezdnych Wojnach". :) Też mam takie oprzeczucie. :)

Liam Neeson jest Irlandczykiem, nie Amerykaninem, gwoli ścisłości. A to jest kino światowe, nie tylko amerykańskie. :) Ale większość zdjęć tych amantów po sześćdziesiątce komentowałam dwoma krótkimi słowami: "Wolne żarty". Na przykład zdjęcia Bruce'a Willisa albo Kevina Costnera. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No widzisz. Oboje się na tym artykule naprawdę nieźle uśmialiśmy, nie ma co gadać. Ludzie mają pomysły i do tego jeszcze wielkie poczucie humoru :) Dokładnie tak. A więc jak widzę, oboje mamy podobne przeczucie w tej sprawie xD

Dobra, nie ma sprawy. Liam Neeson jest Irlandczykiem, ale gra w filmach zarówno brytyjskich, jak i amerykańskich, więc może być uważany za amanta obu tych kin, nie sądzisz? Czekaj... Chcesz mi powiedzieć, że nie uważasz Bruce'a Willisa ani Kevina Costnera za amantów? xD

kronikarz56

Aha. :) No tak. :D

No, jak by nie patrzeć, to tak. Tu masz rację. :) Tak, chcę to powiedzieć. Co więcej na ich widok miałam ochotę zacytować to słówko ze skeczu "Tofik" Kabaretu Ani Mru-Mru: "Brzyydaaal!!!" :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No widzisz, moja droga. Oboje doskonale się rozumiemy i umiemy rozbawić. Coś mi mówi, że gdybyśmy mieli być szpiegami na dworze Szeryfa Jurka, to byśmy tam dostali posadkę błaznów i byśmy się z łatwością utrzymali na to stanowisko, bo przecież mamy wielkie poczucie humoru, a ono by nam wzrosło, gdybyśmy mieli za motywację wydłubanie serca tępą łyżką xD

He he he. Znam ten skecz i to doskonale. Wiesz co? Liam Neeson to brzydal także? Bo jakoś nie wydaje mi się, aby moja mama, uwielbiająca tego aktora, zgodziła się z tą opinią xD

kronikarz56

Weź mnie nie strasz. :D

Liam Neeson akurat nie, i twoja mama może odetchnąć z ulgą. Ale Kevin Costner i Bruce Willis obecnie wyglądają tak, że zasługują na miano brzydala. :D

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No cóż, może to i straszne, ale tak czy siak musisz przyznać, moja słodka, że naprawdę cię rozbawiłem, nieprawdaż? :) Wyobraź sobie, iż Szeryf Jurek daje nam polecenie, aby go rozbawić i grozi, że jeżeli tego nie zrobimy, to wtedy cóż... Pozwól, że go zacytuję "Wydłubię ci serce łyżką" xD W tym wypadku byłoby "wam", a nie "ci". A my byśmy zapytali, czemu łyżką, a nie np. toporem. Na pewno wiesz już, co by nam Jurek powiedział, prawda? xD

No to uspokoiłaś moją mamę i mnie samego, bo już się bałam, że Liam Neeson to dla ciebie brzydal. Co do innych wymienionych przez ciebie panów muszę się z tobą zgodzić :)

kronikarz56

Wiem, wiem. To jego kultowy tekst. Nieśmiertelny. Evergreen, mówiąc z angielska. :D A ciekawe, co by nam nasz szef powiedział, gdybym mu oznajmiła, że skończyły nam się pomysły na dowcipy? :D

Coś ty, Liam Neeson mi się podoba. Podobał mi się jako Oskar Schindler, podobał mi się jako Qui-Gonn Jinn, w filmie "To właśnie miłość" też mi się podobał, to żadnym prawem nie mogę go nazwać brzydalem. ;) Szkoda, że nasz Maestro nie dożył tego, by znaleźć się na tej liście. Na Facebooku notorycznie użytkowniczki rozpływają się nad Nim i nad Jego postaciami, więc ciężko mi się z nimi nie zgodzić. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Ulala... Wiesz, lepiej by było dla nas, aby się nam w takim wypadku nie skończyły dowcipy, bo inaczej tępa łyżka poszłaby w ruch, a tego przecież nie chcemy, mam rację? xD

He he he. No to widzę, że znamy te same filmy z Liamem Neesonem. Choć mojej mamie się on jeszcze podobał jako Rob Roy, jako Jan Valjean ("NĘDZNICY" z 1998) i jako główny bohater serii filmów "UPROWADZONA". A prócz tego jeszcze jako główny bohater sensacyjnego filmu "TOŻSAMOŚĆ". I jeszcze w jednym takim, gdzie ratował samolot przed terrorystami :) No, ale tak czy siak Alan Rickman mógłby z nim konkurować o tytuł Mistera anglojęzycznego kina :)

kronikarz56

Nie. Najpierw Szeryf by się sarkastycznie zaśmiał: "Ha ha ha, bardzo śmieszne!!!" a potem by zapowiedział, że skoro nie ma pożytku z takich błaznów jak my, to w odpowiedni sposób nas wynagrodzi. :D

Aha. A jeszcze jest film "Michael Collins", gdzie pan Neeson gra tytułowego bohatera. :) Ano mógłby. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Ano tak, masz rację. Rzeczywiście masz rację. Twoja wizja naszej śmierci z rąk Szeryfa Jurka jest o wiele bliższa prawdy. Choć zdecydowanie jeszcze bardziej okrutna, bo zabicie nas tępą łyżką to jedno, a zabicie nas tępą łyżką, śmiejąc się przy tym okrutnie, to zupełnie co innego xD

Ano tego filmu to ja nie znam. A to jest jaki film i o czym? No cóż, a Alan i Liam się spotkali na planie filmowym w "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ".

kronikarz56

W rzeczy samej. I jeszcze zapowiedź, że się przy tym zabawi... To już jest szczyt okrucieństwa. :D

"Michael Collins" jest wojenno-biograficznym filmem. W sumie to opisuje, jak to Irlandczycy walczyli o uniezależnienie się od Wielkiej Brytaniii przy okazji, jak powstawała IRA. Pan Neeson i pan Rickman grali tam przywódców grupy walczącej o niezależność Irlandii.

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

No i sama widzisz, moja droga. Nie ma co gadać, to już jest po prostu szczyt okrucieństwa. Mam aż ciarki na plecach, gdy sobie pomyślę o tym, jak on nie tylko wydłubuje nam serca łyżką, to jeszcze do tego opisuje nam to bardzo dokładnie w zapowiedzi tego, co nam zrobi. Już samo słuchanie o tym jest przerażające :)

Rozumiem. Czyli w tym filmie panowie Rickman i Neeson też się spotkali? Bo w filmie "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ" nie spotkali się razem w żadnej scenie, choć Liam był w przyjaźni z Emmą Thompson, grającą tam żonę Alana :)

kronikarz56

W rzeczy samej. :)

Ano, spotkali się. Nawet byli niejako przyjaciółmi. Wiem o tym. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

I dlatego właśnie, gdyby taka sytuacja nastąpiła, musielibyśmy szybko rozbawić Szeryfa Jurka, bo inaczej byśmy musieli pożegnać się z naszymi sercami, a do takiej opcji nie mam serca, znaczy przekonania xD

Tak czy siak muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś tym, o czym mówisz. Byli przyjaciółmi? To ciekawe. Bardzo ciekawe i bardzo przyjemne do czytania :)

kronikarz56

W rzeczy samej. Mnie też się nie uśmiecha dowcip kardiochirurgów w rodzaju: "Pacjent jest bez serca". :D To akurat jest cytat z filmu "Bogowie" o profesorze Relidze i jego pierwszych próbach przeszczepów serca. Pan Tomasz Kot jako Zbigniew Religa był tam rewelacyjny. :)

Ale, ale, nie przypadkiem mówię ci o kardiochirurgach, bo w filmie "W rękach Boga" nasz drogi i kochany Maestro zagrał pana Blalocka, pioniera kardiochirurgii na świecie. Będziesz musiał wyguglać, kim dokładnie był ów pan Blalock. :)

Ściśle mówiąc, ich bohaterowie byli przyjaciółmi, ale nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że bohater grany przez naszego Maestro poniekąd przyczynił się do śmierci bohatera granego przez Liama Neesona. Ale można powiedzieć o przyjaźni także samych aktorów. Ostatecznie, Pan Rickman był też przyjacielem żony Liama Neesona, w końcu kilkakrotnie ze sobą grali, o czym ci już zresztą kiedyś mówiłam. :)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Wiesz, nie wiedzieć czemu nagle mi się przypomniała bajka Disneya "KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I SIEDMIU KRASNOLUDKÓW", jak Zła Królowa każe zabić Śnieżkę i przynieść jej serce. Wtedy oczywiście Łowczy wysłany do wykonania tego zadania chce zabić królewną nożem, ale jego dobre serce mu na to nie pozwala. No i... Chodzi o to, że nagle pomyślałem sobie, że Łowczy bierze nóż, Śnieżka przerażona piszczy, a on może powiedzieć "Ciesz się, że nie użyję łyżki". Nie wiem, czy to śmieszne, ale gdyby stworzyć parodię przygód Śnieżki, to by można dać taki tekst. Co ty na to? :)

Hmm... To ciekawe. Nasz maestro jako lekarz? Brzmi naprawdę bardzo ciekawie i zaintrygowałaś mnie tym bardziej niż myślisz. Muszę się dowiedzieć czegoś więcej w tym temacie :)

Rozumiem. Wiesz, naprawdę aż miło mi się czyta, że obaj panowie, będący przecież gwiazdami przez duże G i do tego niezwykle porządnymi i skromnymi ludźmi w prywatnym życiu, byli przyjaciółmi. W sumie wiesz co? W filmie "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ" Liam Neeson gra przyjaciela żony Rickmana, z kolei z tego, co mówisz wynika, że naprawdę to Rikcman był przyjaciele żony Neesona :)

kronikarz56

Do parodii to by to pasowało. :)

Mnie samą to zdziwiło. No, ale skoro zagrał lekarza, to zagrał. Jak znam jego profesjonalizm, to najpierw sporo czasu spędził wśród kardiochirurgów, może też dużo czytał o doktorze Blalocku , żeby potem móc samemu go zagrać. :)

Mnie też serce rośnie, jak to czytam. Z kim Pan Rickman się nie przyjaźnił... Podejrzewam, że lista jego przyjaciół nie zmieściłaby się na przysłowiowej wołowej skórze. ;)

ocenił(a) film na 10
joanna_kordus

Mówisz, że taki tekst by pasował do parodii? To dobrze, bo miałem nadzieję, że pasuje doskonale i cóż... Nie ma co gadać, naprawdę teraz widok noża w czyjeś ręce mi przypomina "Przynajmniej nie użyłem łyżki" lub tego, jak zginął Szeryf Jurek :)

Rozumiem. W sumie to, co mówisz jest bardzo możliwe, bo w końcu wielu dobrych aktorów tak robiło, aby się zapoznać lepiej ze swoją rolą. A ciekawi mnie, jak Alan się przygotowywał do roli Rasputina? Bo chyba nie chodził po ruskich knajpach i nie tańczył na stole, by lepiej wczuć się w rolę xD

Prawdę mówiąc mnie się serce kraje, gdy pomyślę, ilu wspaniałych aktorów odeszło. Niedawno przeczytałem o Robinie Williamsie, że zdiagnozowali u niego na niedługo przed śmiercią Chorobę Parkinsona, której jednym z objawów była depresja. Ponoć to oraz liczne bóle, jakie wywołała w nim ta choroba pchnęły go do narkotyków, które brał w celu stłumienia bólu, a potem pchnęły go w objęcia śmierci, gdy miał tego już dość. Biedny człowiek. Co za świat. Albo niedawno Gene Wilder. Też na raka zmarł czy na coś podobnego. Ilu jeszcze ludzi to paskudztwo nam zabierze nim znajdą na niego lekarstwo?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones